Bliżej mi do masochistki niż sadystka. Chciała żebym zadała jej ból. Dla niej to mogłam zrobić. Jestem masochistką ale potrafię sprawić, żeby druga osoba płakała z bólu. Kazałam jej się rozebrać. Miała na to minutę. Wykonała mój rozkaz. Stała teraz przede mną naga. Podeszłam do niej. Pocałowałam ją. Najpierw intensywnie w usta. Potem całowałam po szyi. Spoliczkowałam ją, chwyciłam mocno za włosy i powiedziałam do tej pory byłam delikatna.
Uderzyłam ją w twarz po raz kolejny. Łzy popłynęły jej z oczu. Potem zrobiłam to jeszcze kilka razy. Zapiszczała. Miała pękniętą wargę. Kazałam jej oprzeć się o sofę. Wyjęłam z szafy skórzany pas, pejcz, trzcinę i kilka innych zabawek, które mogłyby mi się przydać. Zapytałam czy jest gotowa. Powiedziała tak jestem. A więc zaczynamy.
Na sutki założyłam jej klamerki. Wiedziałam, że tego nie lubi i dość szybko zacznie jej to sprawiać ból. Chwyciłam pad i zaczęłam uderzać. Najpierw delikatnie. Cały czas na nią patrzyłam. Na jej twarzy zaczął malować się grymas bólu. Nie wierciła się choć wiem że bardzo bolało. Wiem też ile wysiłku ją to kosztowało. Nie kazałam jej liczyć. Już sam fakt, że zadawałam jej ból sprawiał uśmiech na mojej twarzy. Dostała ode mnie bardzo dużo uderzeń, ale samym laniem nie chciałam jej wykończyć. Rozsypałam na podłodze pineski i kazałam jej na nich uklęknąć. Zrobiła to z wielkim wysiłkiem i łzami w oczach. Błagała mnie, żebym wymyśliła jej coś innego. Byłam nieugięta. Wytrzymała tylko minutę. Musiała ją więc jakoś ukarać.
Kazałam jej usiąść na krześle. Przywiązałam ją mocno. Do jej ciała przypięłam kilkanaście klamerek połączonym za pomocą sznurka. Patrzyła na mnie błagalnym wzrokiem. Wiedziałam, że się boi. Chciałam patrzeć na jej cierpienie więc za sznurek ciągnęłam bardzo powoli. Ona zaczęła wrzeszczeć. Wiercić się nie mogła bo była mocno związana. Płakała. Kiedy skończyłam rozwiązałam ją. Wskazałam miejsce na łóżku gdzie miała się położyć na brzuchu. Podeszłam do niej. Pomalowałam tyłek. Była rozluźniona. Włożyłam jej w odbyt kotek analny. Jeden z większych jakie miałam. Kazałam jej się odwrócić, ręce położyć za głową i leżeć.
Wzięłam do ręki pejcz. I zaczęłam chłostę. Biłam po udach, brzuchu i piersiach. Na razie się nie wierciła. Wiedziała,że musi wytrzymać. Biłam coraz mocniej. Używałam całej swojej siły. W momencie kiedy zaczęła się wiercić przywiązałam ją do łóżka. Wyjęłam z tyłka korek i włożyłam imbir. Z jej oczu po raz kolejny popłynęły łzy. Przyniosłam świeczkę, rozpaliłam ją i trzymałam ją tak aby wosk kapał na jej piersi. Błagała, żebym tego nie robiła. Bardzo dobrze ją znałam. Poszłam więc po knebel i włożyłam jej go do ust. Po czym kontynuowałam. Jej płacz, próby ucieczki wogóle nie robiły na mnie wrażenia.
Odłożyłam świeczkę i przyniosłam igły. Powiedziałam kochana moja zaraz skończymy ale wcześniej wbiję Ci w piersi kilka igieł. W jej oczach widziałam strach. Zdezynfekowałam miejsce wkłucia i przebiłam jej sutek bardzo powoli wbijając jedną w grubszych igieł. Usłyszałam pisk. To samo zrobiłam z drugiej sutkiem. Złapałam ją za rękę i powiedziałam, że teraz może odpocząć. Wiedziałam, że ten ból był wystarczający. Wyjęłam jej knebel z ust. Pocałowałam, spoliczkowałam i wyszłam.
1 komentarz
Chciałabym więcej takich opowiadań