lanie pasem po tyłku
Miałam ogromną ochotę odczuć ból. Łukasz siedział w swoim biurze na piętrze kończył ważny projekt. Wiedziałam, że nie powinnam mu przeszkadzać, ale… Zapukałam
– Wejdź kwiatuszku mam jeszcze sporo pracy dziś. Coś się stało?
– Mam ogromną ochotę na lanie po tyłku. Tak wiem, nie powinnam Ci przeszkadzać, ale tak bardzo tego pragnę.
– Tak, masz rację nie powinnaś mi przeszkadzać. Ciężko pracuję, ale dzisiaj Ci zafunduje taki ból na jaki ja będę miał ochotę, nie Ty. Na długo odechce Ci się takich próśb. Zejdź na dół do salonu. Rozbierz się do naga i uklęknij w kącie na ziarenkach grochu, zejdę do Ciebie. Jeśli nie zastane Cię w takiej pozycji możesz zapomnieć o bólu przez miesiąc a o orgaźmie jeszcze dłużej.
– Tak oczywiście. Zrobię to.
– To na co czekasz. Kto wogóle pozwolił Ci się odezwać.
Wiedziałam , że nie żartuje. Bardzo rzadko miał taką groźną minę. Szybko zeszłam na dół. Zabrałam z kuchni kilka ziarenek, rozebrałam się i wykonałam jego rozkaz. Klęczałam tak dobre 15 minut a On nie przychodził. Kolana bolały coraz bardziej. Ale chciałam tego bólu. Musiałam czekać. Łukasz lubi się tak nade mną znęcać. Wie, że czekanie mnie męczy a jemu sprawia to niesamowitą satysfakcję. Minęło chyba pół godziny, usłyszałam jak schodzi na dół.
– Mam nadzieję, że wygodnie się klęczało. Bo klęczałaś prawda? Czy może siedziałaś i czekałaś, aż zejdę?
– Klęczałam cały czas naprawdę mój Panie.
– Grzeczna dziewczynka. A teraz chcesz bólu to Ci go zafunduję. Wstań i ręce przed siebie.
Związał mi bardzo mocno dłonie i przywiązał do haków w suficie. Między nogami miałam drążek rozporowy, więc nie miałam możliwości złożenia nóg.
– Oooo tak idealna pozycja do bicia wszędzie. Postaraj się nie ruszać, bo będzie bolało jeszcze bardziej. A z drugiej strony bardzo tego chcesz więc to już od Ciebie zależy. A wiesz, że na chłoście się nie skończy może nawet od lania się nie zacznie.
Tą swoją pewnością siebie i dominacją podniecał mnie jeszcze bardziej. Poszedł do pokoju pewnie po ‘zabawki’.
– Mam dla Ciebie prezent. Na pewno Ci się spodoba. Nie masz innego wyjścia. Musi Ci się spodobać.
Wyjął igły. Narazie nie było w tym nic nowego, używał ich wcześniej. Wiedział, że sprawiają mi ból. Pokazał mi jedną z większych.
– Pewnie się zastanawiasz gdzie je wbiję. I to jest właśnie ten prezent. W Twoje wargi sromowe. Oooo tak. Masz się nie ruszać, bo mogę zrobić Ci krzywdę a tego byśmy nie chcieli prawda?
Mocno się przestraszyłam. Ale byłam ciekawa. Tego bólu jeszcze nie doznałam. Uklęknął przede mną. Zdezynfekował ręce i miejsce wkłucia. Pierwszą igłę wbił bardzo szybko.
– Auuuu – wrzasnęłam i z całych sił starałam się stać w miejscu bez ruchu.
– Fajne uczucie co? Piękny widok mam teraz. Igła prezentuje się cudownie. Teraz będzie druga. Wbiję dużo wolniej. Grzeczna z Ciebie dziewczynka.
Popatrzyłam na niego. Był bardzo skupiony. Zawsze kiedy używał igieł był bardzo ostrożny. Kiedy zaczął wbijać zamknęłam oczy i mocno zacisnęłam zęby. Tym razem ból był większy.
– Nieee chcee. Nie podoba mi się to.
– Ale mi się podoba a Ty masz się zamknąć. Chciałaś bólu to go dostaniesz. Ale to ja wybieram co. Zrozumiałaś.
– Tak Panie odpowiedziałam spokojnym tonem.
Wstał pocałował mnie w szyję i założył mi obrożę.
– Teraz wyglądasz zdecydowanie lepiej.
Po czym spoliczkował mnie kilka razy. Tak mocno bił, że łzy poleciały mi z oczu. Napluł mi w twarz i znów spoliczkował.
– O tak moja suczko. Cudownie wyglądasz z tymi krwawiącymi wargami. Chcesz więcej prawda?
– Tak bardzo.
– Dostaniesz, ale jeszcze nie teraz.
Wziął do ręki pas. I zapytał czy chcę patrzeć. Zaskoczyło mnie to. Prawie nigdy o to nie pytał. Odpowiedziałam krótko tak. Pierwsze uderzenie padło na moje plecy. Zapiekło. Nie oszczędzał siły. Kolejne w uda. Widziałam, na jego twarzy cudowny sadystyczny uśmiech. Trzeci raz uderzył w piersi. Stałam spokojnie czekając na następne uderzeniem. Bił bardzo mocno, ale moje pragnienie było tak silne, że wciąż odczuwałam z tego przyjemność. Kolejny raz znów uderzył w plecy. Skrzywiłam się.
– Widzę, że chyba jestem zbyt delikatny, ale zaraz to zmienię. Rzucił pas na podłogę i przyniósł sok z papryczek chili.
– Spójrz co dla Ciebie przyniosłem.
– Nie. Nie używaj tego.
– Oczywiście, że użyję.
Najpierw nasmarował plecy i uda. Zaczęło piec momentalnie. Czułam jakby paliła mi się skóra. Czułam że jestem cała mokra. On też był bardzo podniecony. Miał na sobie spodnie ale widziałam, że jego penis jest gotowy aby we mnie wejść. Ponownie przede mną uklęknął wyjmując igły. Miejsca wkłucia posypał lekko solą i ponownie zdezynfekował spirytusem po czym zakleił plastrem.
– No muszę uważać nie chce Co rozsmarować papryczki w rany.
– Oooo nie błagam, wiesz że tego nie nawidzę.
Uśmiechnął się tylko. Rozsmarował mi sok pomiędzy udami, na wargach zarówno wewnętrzych i zewnętrznych. Zaczęłam się mocno wiercić a On z przyjemnością spoglądał na mój taniec. Pieczenie było nie do zniesienia. Zalałam się łzami. On w swoim stylu podszedł, pocałował w policzek potem namiętnie w usta.
– I co piecze? I tak ma być.
Myślałam, że ponownie weźmie pas do ręki ale On miał inny plan. Nasmarował papryczką jeden z największych korków analnych. Kiedy to zobaczyłam byłam przerażona jeszcze bardziej. Dość, że sam korek sprawia mi nieprzyjemny ból to jeszcze ostre pieczenie.
– Nie rób tego krzyknęłam.
– Kto Ci pozwolił ponownie się odezwać? Powiesz jeszcze słowo bez mojej zgody to Ci zatkam usta tym korkiem.
Co prawda starał się być delikatny, wkładał powoli patrząc cały czas na moją reakcję. Zamknęłam oczy i rozluźniłam się najbardziej jak potrafiłam. Wkładał coraz głębiej i głębiej. Kiedy wszedł cały poczułam potworne szczypanie. Jakby paliło mnie od środka.
– No widzisz. Dałaś radę. Nie było tak źle i po co tyle paniki. A teraz możemy wrócić do chłosty. Nie musisz liczyć, wiem że nie dasz rady się skupić.
Ponownie uderzył w plecy. Tym razem ból był silniejszy. Kolejne razy były równie mocne. Skóra piekła od papryczek i jeszcze dodatkowo spadały na nią silne uderzenia. Ciało mówiło dość, psychicznie chciałam więcej.
– Przeciąłem Ci skórę. Pięknie to wygląda. Żałuj, że nie widzisz.
Mówiąc to rzucił pas na podłogę, rozwiązał mi ręce i uwolnił nogi. Zdjął z szyi obrożę i zaczął dusić. Mocno. Nie mogłam oddychać ale też niw chciałam się bronić, choć z tym było coraz trudniej. Chwyciłam go za rękę resztkami sił i… puścił. Nabrałam szybko powietrza i znów mocno chwycił. Zrobił tak ze 3 razy. Uwielbiał mnie męczyć w ten sposób. W końcu pozwolił mi zemdleć. Ocknęłam się na podłodze. Stal nade mną. Kręciło mi się w głowie, chciałam wstać, ale stanął na mojej ręce i uniemożliwił mi to. Wciąż odczuwałam intensywne pieczenie.
– Wybierasz się gdzieś młoda damo? Jeszcze nie skończyliśmy.
Uklęknął nade mną pocałował namiętnie, usiadł na mojej klatce piersiowej i ponownie policzkował. Zdjął spodnie i szybkich ruchem włożył mi penisa do ust. Posuwał mnie coraz szybciej i szybciej. Zaczęłam się krztusić, brakowało mi powietrza. Skończył w moich ustach.
– O tak suczko. Spisałaś się. Powiedział i wyszedł zostawiając mnie samą.
1 komentarz
Super opowiadanie