– Gdzie jest lina?
– A skąd mam wiedzieć co z nią zrobiłeś.
– Pytam się po raz ostatni więc odpowiadaj.
– Na pewno to było ostatni raz?
-Pożałujesz tego, że ją schowałaś. – Mówiąc to uderzył mnie mocno w twarz.
Zapiekło, ale chciałam się z nim trochę podroczyć. Chwyciłam Go za ręce i zaczęłam się bronić. Wiedziałam, że nie mam szans, ale chciałam mu podnieść ciśnienie przed zabawą. Szybkim ruchem obrócił mnie tak, że był za moimi plecami zaciskając mi rękę na szyi. To było cudowne, Uwielbiam jak mnie dusi. Jednak nie trwała ta chwila zbyt długo. Rzucił mnie na podłogę, chwycił za włosy i ciągnął jak zabawkę.
– Auuu kurde to boli. Puść…
– To kurwa dopiero będzie boleć.
Usiadł na mojej klatce piersiowej tak, że miałam utrudniony oddech i zaczął mnie policzkować. Mimowolnie schowałam głowę między jego uda.
– Ustaw głowę do policzkowania ale już.
Usłyszałam, ale nie zrobiłam tego.
– Masz 3 sekundy szmato.
Zrobiłam to i ponownie dostałam w twarz. Poczułam w ustach krew. i Chciałam więcej.
– Teraz pamiętasz co zrobiłaś z liną?
– Zgubiłeś linę i chcesz zwalić winę na mnie? Zaśmiałam się i w odpowiedzi dostałam taki strzał w twarz, że myślałam, że oczy wylecą mi z orbit. Zacisnął mi rękę na szyi i zaczął dusić do nieprzytomności. Obudził mnie kolejnymi potężnymi ciosami.
– Dobra powiem Ci.
– Teraz to się pierdol.
Znów chwycił mnie za włosy i bardzo mocno ciągnął i dusił na zmianę. Chwilowo miałam dość, ale On nie. Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Miałam ochotę Go mocno pocałować i przytulić, ale wiedziałam, że czułości dopiero po wszystkim. Tego wieczoru należałam do Niego. Założył mi na szyję obrożę.
– Będziesz moja na zawsze. Jestem sadystą. Rozpalę Cię moimi rękami zadając Ci niebiański ból. Będziesz błagać o litość. Litości nie zaznasz.
Kiedy wypowiadał te słowa zapomniałam o bólu i cierpieniu. Byłam wpatrzona w Niego jak w obrazek. Chciałam Go słuchać godzinami. Niestety szybko sprowadził nie na ziemię kolejnym mocnym uderzeniem w policzek.
– Wstań i w zębach przynieś tą pieprzoną linę albo połamię Ci żebra. Zrozumiałaś?
– Tak Panie. Odpowiedziałam cicho. Zrobiłam co mi kazał. Wyjęłam linę z torebki i przyniosłam ją w ustach. Kazał mi się przełożyć przez kozioł gimnastyczny. Dłonie moje związał do nóg urządzenia.
– Teraz dostaniesz porządny wpierdol. Nawet nie skorzystałem przez Ciebie z toalety bo mi nie pozwoliłaś taka jesteś niegrzeczna.
– Gdybyś zapytał czy możesz iść do toalety pewnie bym się zgodziła.
– Co kurwa? Jeszcze pyskujesz? Będziesz się wiła, piszczała, łkała i mocno tego żałowała.
Nie poszedł do toalety. Załatwił potrzebę fizjologiczną na moje włosy. Co czułam? Nigdy bym się na to nie zgodziła, ale Jemu nie miałam tego za złe. Im dłużej byłam pod Jego kontrolą tym bardziej podobał mi się ten stan.
Dzisiaj dostawałam czymś w rodzaju pejcza. Uderzenia były bardzo mocne. Zaczęłam się wiercić, jednak kiedy do ręki wziął skórzany pas z ćwiekami przeraziło mnie to. Dostałam po raz pierwszy i aż zawyłam.
– Zamknij się szmato i przestań się wiercić. Co Ty sobie myślisz.
Bolały mnie te słowa. Starałam się być spokojna, ale nie oszczędzał siły. Nie nawidzę tego pasa choć wiem, że często go będzie używał. Każde następne uderzenie było coraz gorsze do zniesienia.
– Przyjmij to z godnością. Przestań się tak kurwa drzeć.
Bolały te słowa bardzo. Potrafił jednym zdaniem wykończyć mnie psychicznie. Starałam się bardzo. Chciałam wytrzymać jak najdłużej.
– Masz wybór. Dostaniesz raz paskiem albo 100 razy pejczem. Co wybierasz.
– 100 razy poproszę.
Bił mocno i bardzo szybko. Gryzłam się w rękę aby nie krzyczeć.
– Jesteś beznadziejna. Z godnością. Przyjmij to kurwa z godnością.
– Mam dość. Nie chcę już.
– Co mnie to obchodzi. Ja się dopiero rozkręcam.
Kolejne uderzenie paskiem sprawiło, że w moim oczach pojawiły się łzy. Teraz wziął do ręki miecz.
– Ćwiczę uderzenia na Twojej dupie. Masz leżeć spokojnie. Zrozumiałaś.
Pokiwałam tylko głową. Miałam pewnie cały już siny tyłek. Uderzenia spadały jedno za drugim. Nie chciałam płakać. Ciężko było mi się powstrzymywać. Wkurzył się i zakneblował mi usta. Tak mocno i porządnie. Skutecznie stłumił mój krzyk. Ból był nie do zniesienia, ale On mi obiecał, że nie zaznam litości. Zamknęłam oczy i pomyślałam ‘jesteś w jego rękach, tego pragnęłaś, zadaje Ci niebiański ból, tego chcesz, On ma nad Tobą kontrolę a Ty nie możesz totalnie nic. Dałabyś mu się pociąć, ufasz mu, pragniesz cierpienia’. Przestałam płakać. Czułam, że jestem bliska omdlenia..
Kiedy się ocknęłam w ustach nie miałam już nic. Pochylał się nade mną i uśmiechał. Wystarczy na dziś. Ledwo żyjesz. Spoliczkował mnie ostatni raz. To był chyba najmocniejszy jaki dostałam.
– Nie uderzę Cię dziś więcej, ale masz zraniony tyłek. Zdezynfekuję Ci go spirytusem. Nie krzycz, nie płacz, zaciśnij zęby i to wytrzymaj.
– Auuuu syknęłąm bardzo cicho. Łzy same napłynęły mi do oczu. Mimowolnie zaczęłam się mocno wiercić.
Po wszystkim odwiązał mnie i mocno przytulił. Wpadłam w jego objęcia, mocno Go przytuliłam i nie chciałam puścić. Jego dotyk był paraliżujący, Ta chwila mogłaby trwać wieki.