Porwana
Ona:
Wróciłam do domu zmęczona po ciężkim dniu pracy. Przygotowałam sobie kolację i przeglądnęłam gazetę. Zaparzyłam herbatę, poszłam pod szybki prysznic i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
On:
Obserwowałem ją blisko pół roku. Mieszkała sama. Była piękną inteligentną kobietą. Miała mocny charakter. Chciałem, żeby była moja. Przeczyłem bloga, którego prowadzi. Fantazjowała o porwaniu. Zobaczymy jak zareaguje kiedy to się wydarzy naprawdę.
Ona:
Obudziłam się przed drugą. Za oknem szalała burza. przewracałam się z boku na bok nie mogąc usnąć ponownie. Usłyszałam na dole dźwięk otwieranych drzwi. Jestem pewna, że je zamknęłam. Zawsze sprawdzam 3 razy. Powoli wstawałam z łóżka. Założyłam szlafrok i zeszłam na dół. W domu panowała absolutna cisza. Słychać było z zewnątrz krople deszczu bijące o szyby. Sprawdziłam drzwi. Były zamknięte. Poszłam do kuchni zaparzyć melisy. Nagle poczułam chusteczkę na mojej twarzy. Jedną ręką chwycił mnie mocno za biodra, drugą zasłonił usta i nos. Byłam kompletnie zdezorientowana. Próbowałam się wyrywać. Czułam, że się duszę. Dziwny zapach substancji mnie usypiał. Traciłam siły. Urwał mi się film.
On:
Stałem za półką w kuchni. Obserwowałem jak schodzi na dół, sprawdza wszystkie drzwi po kolei. szła w moim kierunku. Miała na sobie tylko szlafrok. Wiedziałem już wcześniej, że śpi nago. Kiedy była bardzo blisko stanąłem za nią. Miałem przygotowany środek usypiający. Przyłożyłem rudej chusteczkę do twarzy. Mocno się szarpała. Nie miała żadnej szansy na ucieczkę. Związałem jej ręce i poszedłem do sypialni zabrać ubrania i kosmetyki. Torbę wrzuciłem do bagażnika. Rudą posadziłem obok mnie na siedzeniu. Była taka piękna, bez grama makijażu w dodatku naga. Chciałem ja dotknąć ale resztkami silnej woli powstrzymywałem się. Na seks przyjdzie jeszcze czas. Wiedziałem o niej niemal wszystko. Pracuje jako lekarz, nie ma chłopaka, zwierząt ani najbliższej rodziny. Ale najważniejsze dla mnie- jest masochistką. Zadam jej sporo bólu, będę karał i nagradzał. Nie będzie miała ze mną łatwo.
Ona:
Powoli się budziłam. Nie wiem gdzie jestem. Staram się sobie przypomnieć szczegóły z poprzedniego wieczoru: kuchnia, skrzypienie drzwi, chusteczka. Szumi mi w głowie, wszystko widzę jak przez mgłę. Próbuję się podnieść jednak moje dłonie przywiązane są do łóżka. Jestem w małym pomieszczeniu. Obok łóżka widzę stolik i moją walizkę z ubraniami. Otwierają się drzwi. Wchodzi On w masce. Wykrzykuję
– Kim jesteś? Co ja tutaj robię? Wypuść mnie stąd.
On się tylko głośno uśmiecha, siada obok mnie. Trzyma w ręku strzykawkę i mówi:
– Skarbie jeśli będziesz posłuszna nic złego Ci nie zrobię. Tutaj jesteś bezpieczna.
Wstrzykuje mi coś w żyłę i mówi:
– To tylko środek uspokajający. Pamiętaj nie możesz krzyczeć ani próbować uciekać bo gorzko tego pożałujesz. Jeśli nie będziesz nic kombinować nagrodzę Cię.
On:
Kiedy wszedłem rudowłosa już nie spała. Była kompletnie zdezorientowana, podszedłem bliżej. dałem wyraźnie do zrozumienia, że każda próba ucieczki skończy się dla niej bardzo źle. Mam nadzieję, że mnie posłucha. Nie chciałbym jej zrobić krzywdy.
– Moja piękna obserwuję Cię od dłuższego czasu. Wiem, że jesteś masochistką. Chętnie się Tobą pobawię, ale najpierw musisz coś zjeść i odpocząć.
Ona:
Rozwiązał mi ręce, zostawił jedzenie i wyszedł. Szukałam jakiejkolwiek drogi ucieczki. Rozejrzałam się wkoło. W pomieszczeniu nie było kamer. Małe okienko pod sufitem, przez które przebijało się światło było z zewnątrz osłonięte kratami. Drzwi zamknięte na klucz. Rozpłakałam się, ale nie trwało to długo. Muszę być silna, muszę się uwolnić. Teraz to jest mój cel.
Nie wiem jak długo byłam sama. Drzwi otworzyły się ponownie. Przyszło ich dwóch. Obaj mieli maski. Jeden z nich trzymał ręku aparat. Dostałam rozkaz się rozebrać. Nie, nie zrobiłam tego. Kiedy mój oprawca podszedł do mnie zaczęłam się z nim szarpać. Chwycił mnie za ręce, rzucił na podłogę i powiedział:
– Widzę, że nie zrozumiałaś polecenia. Po wspólnej zabawie będziesz błagała, żebyś mogła być posłuszna.
On:
Wiedziałem, że jest uparta. Pewnie się bała, ale nie na tyle by złamać swoje zasady. Nie przyszedłem sam. Jak będzie przeginać razem się zajmiemy rudą. Nie chciała się rozebrać, musiałem użyć siły. M siedział obok. Miał ze sobą aparat, żeby uwiecznić wieczór na zdjęciach. Szarpała się bardzo mocno. Poprosiłem więc M o pomoc.
– Byłaś gwałcona w dwie dziurki jednocześnie? Robisz wszystko, żeby na to zasłużyć. Jesteś zwykłą szmatą.
Zdarliśmy z niej ubranie. M usiadł na łóżku z aparatem. Ja zająłem się artystką.
Ona:
Nie wiedziałam co się dzieje. Ich było dwóch. Nie chciałam się poddawać. Wciąż starałam się ułożyć w głowie jakiś plan ucieczki. W pewnym momencie zobaczyłam, że drugi odkłada aparat i idzie w moją stronę. Jeden mnie trzymał, drugi rozbierał. Gotowała się we mnie złość. Jednocześnie bałam się jak nigdy wcześniej.
Ruda została przywiązana za ręce do sufitu. Pomiędzy nogami miała drążek, który nie pozwolił jej złączyć kończyn.
Ona:
Zaczął bawić się moimi włosami. Drugi w tym czasie robił zdjęcia. Patrzyłam na nich z nienawiścią. Wciąż zastanawiałam się kim są i czego ode mnie chcą.
On:
Kiedy już była związana wyglądała fenomenalnie. Patrzyła na mnie wzrokiem pełnym pogardy. Chwilę popieściłem jej włosy. Wyjąłem z kartonu pokrzywę i zacząłem uderzać po całym ciele. Nie krzyczała. Tłumiła wszystko w sobie. Wiem, że nie chciała mi dawać tej satysfakcji, ale nie wiedziała jeszcze co ją czeka.
Ona:
Pokrzywa nie była taka przerażająca. Byłam pewna, że czeka mnie coś gorszego. Zaciskałam mocno zęby, żeby nie wydawać z siebie żadnego dźwięku. Pociągnął teraz mocniej liny tak abym musiała stać na palcach. Pod stopy rozsypał pinezki. Ten drugi wciąż chodził wkoło nas i robił zdjęcia.
On:
Prawdziwa zabawa zacznie się kiedy ruda będzie się męczyć stojąc na palcach. Pod stopami ma pinezki. Aż jestem ciekaw co zrobi. Tym czasem napompowałem piersi pompką i założyłem na sutki klamerki. Na jej twarzy malował się grymas bólu. Wiedziałem, że dziś będzie błagać o litość. W ręku trzymałem obrożę, która chwilę później znalazła się na jej szyi. Wyglądała jak gwiazda.
– Teraz mam dla Ciebie niespodziankę. Może się ucieszysz może nie, mam to w dupie a właściwie Ty będziesz miała.
Nasmarowałem delikatnie korzeń imbiru i wsunąłem do tyłka. Wydała z siebie stłumiony krzyk. A żeby bardziej piekło nasmarowałem uda, pośladki i plecy maścią rozgrzewającą.
– Jak się będziesz wiercić albo krzyczeć i mi przeszkadzać to Cię zaknebluję. Zrozumiałaś?
Ona:
Sama nie wiem czemu nie odpowiedziałam. Pieczenie skóry z każdą chwilą stawało się coraz bardziej… przyjemne. Skurwiel wiedział, że jestem masochistką. Nie wiem jak długo mnie śledził ale o tym co lubię, czego nie nawidzę mam wrażenie, że wiedział wszystko. Pieprzony sadysta się znalazł. Imbir za to z upływem czasu był coraz gorszy do wytrzymania.
On:
– Kochanie piszesz bloga. tam jest wszystko o Tobie i twoich pragnieniach. Ale nie będzie za dobrze. Hmmm boisz się chyba kabla prawda? A skóra po maści i pokrzywach wciąż piecze.
Nie używałem całej siły. Nie chciałem rudej odrazu wykończyć. Biłem nie tylko po tyłku ale także po nogach tak długo, aż nie zaczęła krzyczeć. Wydawała z siebie koncert dźwięków.
Ona:
Już nie mogłam wytrzymać. Łzy same cisnęły mi się do oczu. Jedno uderzenie kablem było dla mnie koszmarem a co dopiero cała seria. Do tego specjalnie poluzował liny, żebym miała możliwość całą stopą stanąć na podłodze. Starałam się jakoś odsunąć palcem te pieprzone pinezki. Zauważył to. Na pewno nie był zadowolony.
On:
– A więc tak sobie ułatwiasz. Pomogę Ci kochanie.
Posprzątałem te pinezki. Nie dla jej ulgi. Chciałem, żeby pomyślała, że nie jestem taki zły. Chwilami przecież dawałem jej odczuć przyjemność. Ale nie mogłem być tez za dobry. Zakneblowałem rudowłosej usta. Wyjąłem z tyłka imbir i włożyłem pokrzywę. Wziąłem bicz elektryczny i celowałem w różne części jej ciała. tak pięknie przede mną tańczyła próbując uciec przed kolejnymi razami. jej skóra była już dość mocno czerwona. Tyłek pokrył się siniakami. Wyjąłem pokrzywy i znów włożyłem imbir, tym razem większy i szerszy.
Ona:
Miałam zakneblowane usta. Z mojego gardła wydobywały się dźwięki. Nie zwracał na to uwagi. O ile pokrzywa gdzieś z tyłu głowy pozwalała mi odczuć przyjemność o tyle imbir i elektro psuły cały klimat. Bawił się świetnie. na blogu pisałam, że fantazjuję o porwaniu. na pewno musiał to przeczytać. Mimo to nie chciałam być tu gdzie jestem, choć chwilami naprawdę mimo woli odczuwałam przyjemność.
On:
Wiem, że chwilami było jej przyjemnie. Do tego dążyłem. Nie chciałem, żeby uważała mnie za potwora. Choć za jej zachowanie musiała zostać ukarana. Na obolały tyłek zrobiłem jej zastrzyki. Potem igły zacząłem wbijać bardzo powoli w udo. wcześniej skórę zdezynfekowałem spirytusem aby bardziej piekło. Po 10 igieł w każde udo. Teraz przyszła kolej na piersi. Bardzo powoli przebiłem pierwszy sutek. Spojrzałem na nią, miała zamknięte oczy. Użyłem chusteczki aby zatamować krew, która płynęła z rany. Wydawało mi się, że miała dość ale ja nie miałem. Każdy sutek był przebity 3 razy. Sięgnąłem ponownie po bicz elektryczny i raziłem ją prądem tak aby dotykać igieł. Przez knebel wydobywały się stłumione krzyki. Jej ciało tańczyło unikając kolejnych razów. Byłem z siebie bardzo zadowolony.
Ona:
Zastrzyki zawsze były dla mnie bardzo przyjemne. Udało mi się na chwilę uspokoić, ale ten moment nie trwał za długo. igły wbijał z premedytacją tak aby zadać mi jak największy ból. Z każdą chwilą próbował niszczyć moją psychikę. Knebel w ustach nie pozwalał mi krzyczeć. Mogłam się ruszać, ale im mocniej się wierciłam tym większą on miał satysfakcję. Kiedy poczułam jak prąd przeszywa moje ciało zaczęło mi się kręcić w głowie. Chwile przyjemności zmieszane z przekraczaniem granic tworzyły w moim organiźmie mieszankę wybuchową. Ale tego co wydarzyło się później nie spodziewałam się nawet w najgorszych myślach.
On:
Doprowadzałem ją do granic wytrzymałości fundując na przemian ból przyjemny z nieprzyjemnym. Chciałem ją sobie wychować. Ponieważ już dość długo stała a pozycja leżąca na łóżku byłaby wygodniejsza rozwiązałem ją. Zanim jednak to zrobiłem wyjąłem wszystkie igły z jej ciała. kazałem jej uklęknąć i na kolanach dojść do łóżka. Nie posłuchała, zaczęła biec w stronę drzwi. kompletnie się tego nie spodziewałem.
– Pamiętaj suko jest nas dwóch i teraz nauczymy Cię posłuszeństwa.
Złapałem ją mocno za włosy i zawlokłem do łóżka. Związałem ręce do krawędzi. Leżała teraz na brzuchu. mocno się wierciła. Poprosiłem M aby podszedł. On ją mocno trzymał a ja wbiłem w tyłek kilkanaście grubych igieł, do których podłączyłem sprzęt elektro. Starała się wydobyć z siebie jakieś dźwięki ale tłumił je knebel. Pozbyłem się imbiru i włożyłem w tyłek swojego penisa. Poruszałem się bardzo intensywnie. Złapałem za włosy i pierzyłem w tyłek tak mocno i szybko jak potrafiłem.
– Tak się kończy nieposłuszeństwo ruda. Zapamiętaj to sobie.
Szczytowałem w jej tyłku. Wciąż mocno się wierciła.
Ona:
Próbowałam biec w stronę drzwi ale złapał mnie za włosy i mocno pociągnął. Związał mnie znów do łóżka. Kiedy podszedł ten drugi oblał mnie dreszcz przerażenia. Nie złamią mnie.. Nie mogą. Sprzęt elektro włączył na maximum. Zastanawiałam się ile jestem jeszcze w stanie wytrzymać. Chciałam zemdleć. Nie było mi to dane. Kiedy wszedł w mój tyłek poczułam, że ból rozrywa go od środka. Prawie nie użył żelu. Każdy jego ruch był coraz silniejszy. Miałam wrażenie, że trwa to wieki. Biłam ręką o materac w geście poddania się. Wszystko na nic. Skończył dopiero kiedy szczytował.
On:
To jeszcze nie koniec. M teraz Ty się możesz nią zająć. usiadłem na fotelu. ponownie włączyłem elektro jednak nie za mocno. Nie chciałem, żeby zemdlała z bólu. Cały czas biła ręką o materac. M był jeszcze bardziej bezlitosny niż ja. Podszedłem, wyjąłem jej knebel. Darła się w niebogłosy błagając o litość. M poruszał się w niej mocno i szybko, szczypał ją po tyłku, łaskotał. Przepraszała, wyła. Skończył w jej tyłku. Teraz miałem nadzieję, że będzie mi posłuszna. Dam rudowłosej czas do jutra a jeśli nie zmieni zdania no cóż…
Ona:
Kiedy zobaczyłam, że ten drugi zaczyna dotykać mojego tyłka byłam już na skraju wytrzymałości. nawet nie wiem, kiedy wszedł we mnie i zadał jeszcze większy ból niż mój oprawca. Zamknęłam oczy.
Poczułam, że ściąga mi knebel. Wydawałam z siebie koncert dźwięków. Przepraszałam. Błagałam o litość. Czułam, że muszę się poddać, że walka nie ma sensu…