Otworzył mi drzwi, pocałował w rękę. Pomyślałam prawdziwy gentelman. Zrobił mi herbatę. Wiedziałam, że oczekuje bezwzględnego posłuszeństwa. A On wiedział, że nie lubię słuchać. Weszliśmy do ‘sali tortur’. Spoliczkował mnie kilka razy i kazał mi się rozebrać. Chyba się go trochę bałam ale jednak nie zrobiłam tego.
Podszedł do mnie, użył paralizatora i zapytał czego nie zrozumiałam. Spojrzałam na niego. Z cudownego, wrażliwego mężczyzny stał się wymagającym, pewnym siebie sadystą. Rozebrałam się. Kazał mi położyć się na łóżku na brzuchu. Pomasował mi plecy i tyłek maścią rozgrzewającą. Ciężko było to wytrzymać. Miałam wrażenie, że pali mi się skóra. Uśmiechnął się i powiedział, że to dopiero początek zabawy.
Odwrócił mnie na plecy. Kazał mi leżeć bez ruchu. W udo wbił kilkanaście igieł. Zauważył, że nie jest to dla mnie jakoś bardzo bolesne. Więc każda następna była większa i wbijał ją coraz wolniej.
Jednak igły same w sobie nie były celem. Podłączył do nich elektrostymulator. ustawił bardzo mocne i szybkie impulsy. Zaczęło boleć nawet bardzo. Mimowolnie zaczęłam się wiercić.
Nie miałam opaski na oczach, więc mogłam obserwować co robi. Przygotował zastrzyki. Powiedział, że zrobi mi w pierś. Bałam się tego. To był mój pierwszy raz. Widział mój strach , ale to jeszcze bardziej nakręcało Go do działania. Wbił igłę, nie było tak źle. Zastrzyk robił w miarę powoli. Dziwne uczucie, nie chciałabym tego często powtarzać.
Ból uda stawał się nie do zniesienia. Wyłączył elektro. Wyjął igły i zrobił to samo na drugim udzie.
Skóra na plecach i tyłku mocno piekła. Coraz trudniej było mi wyleżeć. Widział to. Złośliwie pocałował mnie w czoło i powiedział, że jak tak dalej będę się wiercić nasmaruje mi całe ciało.
Minęło pół godziny. Skóra przestawała piec. Chwycił mnie mocno za włosy. Rzucił na podłogę i chciał mnie związać. Zaczęłam się wiercić. Pełnym grozy tonem powiedział ooo widzę, że mamy ochotę na zabawę. Użył bardzo dużo siły. Mocno wykręcił mi ręce. Jeszcze mocniej związał tak, żebym się dusiła jeśli będę chciała choćby poruszyć głową. Zostawił tak na podłodze i poszedł po pas. Na mój tyłek zaczęły spadać kolejne uderzenia. Po kilkunastu spytał ile dostałam. Nie liczyłam. Uśmiechnął się, położył mi pas przed oczami, zapytał aż tak Ci się nie podoba? Zobaczymy co powiesz na trzcinę. Może teraz nauczysz się liczyć. Jak się pomylisz to zaczniemy od nowa. Każde następne uderzenie bolało coraz bardziej. Płakałam, zaczęłam krzyczeć. Zakneblował mi usta. Kiedy skończył zostawił mnie tak na podłodze i powiedział, że to dopiero pierwsza lekcja dyscypliny. Jeśli się nie będę uczyć kolejne będą trudniejsze.
1 komentarz
Całkiem nieźle!!