Już 2 tygodnie był Marcin był w podróży służbowej. Karolina niecierpliwie odliczała dni do jego powrotu. Pragnęła Go zobaczyć, poczuć, przytulić się. Pragnęła też bólu, który jej zadawał i oddania.
W końcu nadszedł ten długo oczekiwany dzień. Pojechała odebrać kochanego na lotnisko. Wyściskali się tak jakby nie widzieli się co najmniej kilka miesięcy.
Karolina ubrana była w szpilki i obcisłą sukienkę, nie miała pod spodem biustonosza. Kusiła swym wdziękiem Marcina, który co chwilkę kazał jej się uspokoić bo chciał skupić się na kierowaniu. Nie dawała za wygraną, lubiła Go tak prowokować. Dotykała jego uda, bawiła się swoimi włosami, kokietowała. Kiedy dojechali do domu Marcin postanowił, że zagra w jej grę.
Weszli do salonu, walizki zostały w korytarzu. Podeszła do niego, rzuciła mu się w ramiona i wykrzyczała:
– Weź mnie tu i teraz mam straszną ochotę na Ciebie, na ból, tortury.
– Kochanie daj mi chwilkę, wezmę tylko prysznic a Ty poczekaj w sypialni, klęcząc w kącie.
Ruda oczywiście nie posłuchała. Nie lubiła wykonywać jego poleceń. Zamiast tego założyła pończochy, Usiadła na łóżku w rozkroku i wyczekiwała kochanego.
Kiedy Marcin wrócił z pod prysznica i zobaczył ją w takiej pozie tylko się uśmiechnął.
– No jakże by inaczej, widzę kochanie, że nie masz ochoty mnie słuchać, jeszcze dzisiaj będziesz błagać, żebyś mogła poklęczeć w kącie.
Chwycił ją mocno za włosy tak aby wstała. Spoliczkował ją kilkukrotnie. Poczuła jak krew spływa jej po ustach. Napluł jej w twarz, pocałował. Była już mocno gorąca i podniecona. Pragnęła aby się nią brutalnie zajął. Ale Marcin miał inne plany. Założył Karolinie kajdanki na ręce, przywiązał do łóżka i kazał leżeć.
– Widzisz jakie to uczucie ruda jak mnie prowokowałaś w samochodzie i nie mogłem nic zrobić. Teraz sobie tak poleżysz rozpalona a ja posiedzę i popatrzę.
– Nie kochanie proszę nie rób mi tego. Potrzebuję Cię, bólu, dotyku przyjemności. Jestem rozpalona, mam gęsią skórkę, zajmij się mną.
– Hah A mówiłem Ci w samochodzie, że chciałbym skupić się na jeździe a ty co robiłaś? Jeszcze bardziej mnie prowokowałaś.
– Marcin słońce obiecuję, że już nie będę.
– Oczywiście, że nie będziesz. Po tym co dziś przeżyjesz odechce Ci się takiego zachowania.
Podszedł do niej, namiętnie pocałował swoją ukochaną, pogładził po włosach, wsunął dłonie pomiędzy uda. Była wilgotna. Przez jej ciało przechodziły dreszcze. Marcin miał ochotę się nią dzisiaj brutalnie zabawić. Wyjął z szafki kilka zabawek: pejcz, wibrator, pasek skórzany, igły.
– Jak zasłużysz to się tymi zabawkami zabawię, ale na razie jedynie możesz się na nie napatrzeć.
– Kotku proszę użyj ich, już dłużej nie wytrzymam, nawet nie wiesz jak Cię pragnę.
– Oj wiem i to bardzo dobrze. A teraz się zamknij i leż spokojnie.
Karolina nie powiedziała już nic więcej, widziała że nie poprawi swojej sytuacji. Leżała i oczekiwała… Marcin wyszedł do innego pokoju. Usłyszała, że włączył telewizję. Zamknęła oczy i próbowała się skupić na czym innym ale była tak podniecona, że było to dla niej niewykonalne. Marcin przyszedł po jakiejś godzinie.
– Wciąż jesteś taka napalona kochanie.
– Tak bardzo zajmij się mną.
– Oj to nie dobrze. Staraj się nie myśleć o przyjemności.
Nachylił się nad rudą, pocałował piersi, zjechał ustami niżej. Karolina była coraz bardziej podniecona, zwijała się czekając na jego ruchy.
– No to sobie tak jeszcze poleżysz, bo jak na razie nie zasłużyłaś na nic więcej.
– Nie błagam Cię nie wytrzymam. Zrób coś. Potrzebuję Ciebie, bólu i przyjemności.
– Hmmmm
Marcin chwilę pomyślał. W jego głowie powstał pewien perfidny plan. A więc chce bólu. To go dostanie. Podszedł do szafki, wyjął z niej jeden z większych korków analnych. Karolina nie tego się spodziewała. Tego typu zabawek używał tylko wtedy kiedy chciał ją za coś bardzo mocno ukarać.
– Chyba nie chcesz tego użyć? Zapytała z przerażeniem w oczach.
– Ależ oczywiście, że chcę ale jeszcze nie teraz.
Wyszedł na chwilę z pokoju a Karolina zastanawiała się co chce z nią zrobić. Kiedy wrócił w ręku trzymał pokrzywy. Rozłożył je na piersiach, brzuchu, udach i rękach rudej. Zakleił jej usta taśmą, spojrzał na nią i tylko się uśmiechnął. Chwycił żel. Nawilżył odbyt i zaczął powoli wsuwać jeden palec, starała się nie reagować. Wiedział, że tego nie lubi. Posuwał nim delikatnie, potem coraz szybciej, włożył drugie palec. Jaka Ona była wąska. Już teraz trzema palcami starał się rozszerzyć jej dziurkę. Spod taśmy usłyszał pisk, kiwała głową, że tego nie chce. Zdjął pokrzywy z ciała Karoliny.
Perfidnym tonem powiedział:
– I co swędzi tylko nie ma się jak podrapać. Co za biedactwo.
W tym momencie włożył Karolinie w tyłek swojego penisa. Pomimo zaklejonych ust wydała z siebie głośny krzyk bólu. Zaczęła się wiercić, wyrywać ale nic to nie dało. Marcin poruszał się coraz szybciej, mocniej, intensywniej. Z jej oczu płynęły łzy. Kiedy czuł, że jest już blisko zwalniał. Nie chciał za szybko dojść. Było mu cudownie, oddychał głośno i głęboko. Poruszał się na przemian intensywnie i powoli. Uwielbiał seks analny z Karoliną. Uwielbiał patrzeć na nią zapłakaną bez możliwości ruchu, bronienia się, oddaną tylko jemu i zdaną na jego łaskę. Szczytował w jej tyłku.
– No widzisz kochanie nie było tak źle. A wręcz całkiem przyjemnie. Teraz sobie poleżysz i poczekasz, aż znów się zjawię.
Rzucił przed wyjściem z pokoju i poszedł pod prysznic, zostawił Karolinę związaną i obolałą na łóżku.
Karolina wciąż płakała, nie była w stanie się ruszyć. Ręce nadal były związane a taśma przyklejona do jej ust. Czekanie na to co się wydarzy było dla niej psychicznie wykańczające. Z upływem czasu traciła ochotę na dalszą zabawę. Marcin w tym czasie popijał kawę. Zdawał sobie sprawę, że po kolejnej godzinie Karolina już nie ma na nic ochoty. Postanowił to sprawdzić. Nie mylił się. Odkleił jej taśmę. Powiedziała tylko cicho, że straciła nastrój i chce pod prysznic.
– Nie tak szybko kochanie. Jeszcze nie skończyliśmy.
– Ale ja już straciłam nastrój.
– No coś Ty nie żartuj. – powiedział ironicznym tonem i spoliczkował ją.
Na twarzy Karoliny pojawił się uśmiech.
– Kocham Cię ale naprawdę mam na dzisiaj dość.
– Oj nie. Teraz dopiero zaczyna się zabawa.
Rozwiązał ją, zaczęła się wyrywać. Marcin chwycił Karolinę mocno za ręce i kazał się uspokoić. Stwierdziła, że jeśli chce ją wciąż karać to da mu powód. Napluła mu w twarz. Nie spodziewał się tego. Rzucił ją na łóżko, stanął przy drzwiach aby mu nie uciekła, starł chusteczką ślinę z twarzy i tą samą zakneblował jej usta.
– Tak chcesz się suko bawić. A więc pobawmy się.
Złapał ją za włosy i ciągnął w stronę salonu. Szybkim ruchem pchnął ją w stronę stołu i kazał położyć się na plecach. Chwilę się zawahała, ale zrobiła to. Przywiązał jej ręce do rogów blatu. Rozpoczął od wcierania maści rozgrzewającej w uda Karoliny, nie omijając ich wewnętrznej części. Potem przeniósł się na zewnętrzną część warg, co jakiś czas ponownie nabierając maść na dwa palce i porządnie ją rozsmarowując po całych udach, delikatnie przy tym poklepując. Karolina zaczynała się wiercić, uginać raz jedno, a raz drugie kolano. Skóra zaczynała piec, wkrótce to pieczenie przerodziło się w szczypanie, jakby kąsało ją stado mrówek.
Uspokój się – upomniał ją Marcin i nabrał jeszcze trochę maści na środkowy palec. Zaczął wnikać nim w rowek między pośladkami. Skóra ją paliła, nawet nabierała czerwonego odcieniu i pojawiały się już pierwsze bąble, pomimo tego Marcin dalej nakładał maść, coraz większą jej ilość wcierał, wmasowywał, wklepywał. Najgorzej jednak było, gdy krem zaczął podrażniać jej dziurkę analną. Czuła jakby ją tam paliło. Miała wrażenie, że zaraz się zsika, więc zaciskała mięśnie, ale przez to było jeszcze gorzej. Łzy płynęły już strumieniami, ale jej ukochany nie miał litości. Co prawda nie używał już maści, ale klapsy spadały na jej ciało, potęgując w ten sposób doznawany dyskomfort i dodając bólu.
Wyjął jej knebel z ust.
– Jak się teraz czujesz kochanie? Pragnęłaś bólu więc Ci go zadaję.
– Nie wytrzymam piecze, swędzi nie dam rady.
– Owszem dasz. Nie masz innego wyjścia.
Mówiąc te słowa pogłaskał ją po głowie i poszedł po pejcz.
– Masz takie ładne piersi. Zaraz nabiorą pięknego czerwonego koloru.
Zaczął bić bardzo zdecydowanie, równomiernym tempem, z zapałem, wyglądało na to, że nie ma zamiaru szybko skończyć. Karolina przestała już tak spokojnie leżeć, zaczęła się wiercić, było jej gorąco, bolało coraz bardziej. Czuła piekący, szczypiący ból. Po dłuższej chwili wiercenia się dała za wygraną i tak nie miała szans, więc jedyne co mogła zrobić to znieść to pokornie. W pewnym momencie Marcin zwolnił, odczuła niewielką ulgę. Spojrzał Karolinie w oczy i zobaczył, że ma naprawdę dosyć. Zostawił ją na dłuższą chwilkę. Przyniósł jej wody, zaczerpnęła kilka łyków. Resztę rozlał na wciąż piekącą skórę ud.
– Czy teraz będziesz spokojna?
– Tak kiciuś będę.
– A więc poproś abyś mogła klęczeć w kącie na klockach lego.
Przez chwilkę się zawahała.
– Długo mam jeszcze czekać szmato?
– Kochanie bardzo Cię proszę czy mogłabym klęczeć w kącie na klockach lego?
– Ależ oczywiście.
Marcin rozwiązał Karolinę i wskazał jej miejsce gdzie ma się udać. Tak jak się spodziewała nie wytrzymała długo. Po urazie kolana miała problem z klęczeniem na podłodze a klocki lego to już był dla niej duży wyczyn.
– Kochanie nie chcę Cię jeszcze wykończyć. Wstań, oprzyj się o blat i wypnij tyłek.
W tym momencie Marcin wyjął ze spodni swój skórzany pasek i kazał liczyć każde uderzenie. Nie powiedział ile dostanie.
Uderzył ją mocno. Dokładnie wymierzył miejsce gdzie ma trafić. Spokojnym tonem powiedziała raz. Drugie uderzenie było dokładnie w to samo miejsce. Krzyknęła. Na tyłku rudej pojawiła się czerwona pręga. Ależ cudownie Ona wyglądała. Kolejne uderzenia były równie mocne. Wiedziała, że może krzyczeć ale nie może się ruszyć bo to będzie oznaczało, że lanie zacznie się od nowa. A tego już dziś nie chciała. Po 30 uderzeniach jej tyłek pokrył się pięknymi czerwonymi pręgami.
– Wystarczy. Możesz się podnieść i położyć na blacie.
Karolina szybko wykonała polecenie Marcina. Związał jej nogi do rogów blatu. Poszedł do szafki i przyniósł igły. Ruda zastanawiała się gdzie dziś je wbije. Chwycił ją za dłoń.
– Pewnie zastanawiasz się co dziś zrobię z igłami. Z przyjemnością wbiję Ci pod paznokcie. Zasłużyłaś na to.
Karolina była przerażona. Bała się tego. Marcin rozpakował igłę, spojrzał w oczy ukochanej. Zobaczył w nich strach. Pierwszą igłę wbijał bardzo delikatnie w środkowy palec.
– AAuuuuu. – Karolina głośno wrzasnęła, po czym drugą ręką zasłoniła sobie usta. Chciała cofnąć rękę, ale Marcin ją trzymał bardzo mocno. Otworzył kolejną igłę i wbij pod następny paznokieć, tym razem szybciej i głębiej.
Karolina, aż podskoczyła na blacie. Z jej oczu popłynęły łzy.
– Ale cudowny widok, nie uważasz? Rzekł Marcin spoglądając na obolałą dłoń.
Nachylił się nad płaczącą dziewczyną, pocałował namiętnie w usta i szyję, po czym splunął na twarz.
– To jeszcze nie koniec skarbie.
Poszedł po spirytus i zdezynfekował jej wargi sromowe.
– Nie tylko nie tam, błagam- wykrzyczała Karolina.
– Zamknij się bo zaraz wbiję Ci igły pod resztę paznokci.
Otworzył pierwszą igłę i powolnym ruchem przebił jej wargę na wylot. Z gardła Karoliny wydobył się pisk. Uderzyła kilka razy dłonią o blat i błagała aby w końcu przestał. Marcin był nie ugięty. Koleją igłą przebił drugą wargę. Dziewczyna zaczęła się zwijać z bólu na stole. Już nic nie krzyczała, starała się wytrzymać ten nieznośny ból.
– Już dobrze, na dzisiaj wystarczy.
Marcin wyjął igły z ciała Karoliny i szepnął jej do ucha,
– Mam nadzieję, że więcej już nie będziesz tak prowokować. Kocham Cię.
Rozwiązał ukochaną i zaniósł do wanny.