Chciałam, żeby mnie porządnie nastraszył…
Na parking dojechaliśmy o niemalże identycznej porze. On spokojny, delikatny, kulturalny.
Weszliśmy do apartamentu, porozmawialiśmy chwilę. Zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie.
Żebym się zbyt komfortowo nie czuła w swoich ubraniach dał mi sukienkę i poprosił abym ją założyła. Miałam 10 minut. W między czasie On wyjmował z torby ‘narzędzia tortur’. Oczywiście nie wyrobiłam się w czasie. Podszedł do mnie. Serce zaczęło mi bić szybciej, po plecach przeszedł mnie dreszcz, ale nie pokazałam mu tego. Chwycił mnie za włosy, rzucił na swoje kolana i wymierzył kilkanaście klapsów. Zapytał ile dostałam. Nie liczyłam, więc zrobił to jeszcze raz. Tym razem jednak liczyłam. Dostałam kolejne 2 minuty, żeby się przebrać. Zażartowałam, że 10 minut to za mało więc w 2 na pewno nie zdążę. Poczekał, aż skończy mi się czas. Spoważniał, spojrzał na mnie pełnym grozy wzrokiem i wziął do ręki pas.
Teraz już nie był taki czuły i delikatny. Uderzył mnie w twarz. Chwycił mocno za ręce. Broniłam się, ale On był silniejszy. Po kilku minutach związał mnie bardzo mocno. Przerzucił przez sofę i zaczął wymierzać kolejne razy. Było ich 30. Rozwiązał mnie. Chwycił za kark i szepnął do ucha, jeśli nie chcesz żebym Ci zrobił krzywdę masz 30 sekund. Przeraziłam się. I Natychmiast przebrałam.
Znów był delikatny, a jego spojrzenie onieśmielające. To będzie ciekawy wieczór… pełen niespodzianek. Tego byłam pewna.
Kazał mi oprzeć się o sofę, wypiąć tyłek i zgadywać czym dostałam. Uwielbiam jego rozkazujący ton głosu. Bił po tyłku każdym narzędziem po 3/4 razy. A ja? Nie poznawałam siebie. Spokojnie, bez wiercenia się czekałam na każde kolejne uderzenie. Kiedy skończył zacisnął dłonie na moim gardle. Po pierwszym duszeniu zemdlałam. Jakie to było fantastyczne uczucie. Chciałam, żeby zrobił to jeszcze raz tak samo, ale jak na sadystę przystało zrobił to po swojemu. Związał mi ręce za plecami i zacisnął dłonie na szyi tak abym się dusiła, ale nie zemdlała. Brakowało mi powietrza, z oczu płynęły łzy. Na jego twarzy malował się sadystyczny uśmiech, na mojej przerażenie. Kiedy już byłam bliska omdlenia puścił moją szyję, tylko po to abym zaczerpnęła powietrza i znów dusił. Byłam bezsilna.Szumiało mi w głowie, nie mogłam się bronić, ale w jakiś sposób podobał mi się ten stan.
Teraz przywiązał mnie do belek w suficie. Zasłonił oczy opaską i wymierzał kolejne uderzenia biczem po całym ciele. Na przemian mocno i delikatniej. To było przyjemne, tak tego bólu oczekiwałam. Wierciłam się i mocno zaciskałam zęby, żeby nie krzyczeć. Zdecydowanie potrzebowałam takiej chłosty. Po wszystkim podszedł do mnie, przytulił mnie i…
…Poczułam na swoim gardle nóż. Pomyślałam Boże mąż, ojciec – tacy potrafią być najniebezpieczniejsi. Czułam jego oddech i słyszałam śmiech. Starałam się nie pokazać mu jak bardzo się boję. Zdjął mi opaskę i zapytał czy mam jakieś życzenie, czy może jest jakieś miejsce na moim ciele gdzie chciałabym mieć wzorek z jego imieniem. Z oczu mimowolnie popłynęły mi łzy. Trzymając nóż cały czas przy mojej skórze zsuwał rękę coraz niżej. Skaleczył mnie w pierś. Siłą powstrzymywałam się, żeby nie krzyczeć. On się cały czas uśmiechał. Nic nie mówił. To przerażało jeszcze bardziej.
Pocałował mnie w szyję i szepną mi do ucha. Pamiętasz film “lustra”? Ofiara nie miała żadnych szans na przeżycie. Mógłbym Cie teraz pociąć, żebyś się wykrwawiła. Znów mnie skaleczył. Płakałam, błagałam go, żeby przestał. Było mi cholernie zimno, kręciło mi się w głowie. A On? Wziął chusteczkę, otarł mi łzy, przytulił. Myślałam, że znów będzie troskliwy i delikatny, ale tą chusteczką zakneblował mi usta. Nóż rzucił na podłogę, spoliczkował i z uśmiechem na ustach rzekł wyglądasz na przerażoną.