Poznaliśmy się przez internet.
Mieliśmy się spotkać na lanie ale On chciał więcej. Chciał fistingu analnego. Nie nawidzę tego więc się nie zgodziłam. Nie znałam go. Nie musiałam przystawać na jego warunki. Kilka razy pisał, że chce to zrobić. Zgodziłam się w końcu pod pewnym warunkiem. Powiedziałam, że dam mu 60 sekund. Jeśli zdąży mnie związać i unieruchomić zrobi co będzie chciał a ja będę musiała być mu posłuszna. Jak się później okazało był sprytniejszy niż myślałam.
Umówiliśmy się na polanie. Kazał mi oprzeć się o maskę samochodu, wypiąć tyłek i liczyć każde uderzenie. Powiedział, że jeśli się pomylę to mnie ukarze i nauczy liczyć. A ponieważ bardzo mnie interesowało co chce zrobić pomyliłam się w liczeniu już na początku. Uśmiechnął się i powiedział no to teraz się zabawimy. Bił bardzo mocno. Mówił: “Możesz krzyczeć, płakać ale nie wolno Ci się ruszyć”. Starałam się nie wiercić ale było ciężko. Uderzył 40 razy. Mój tyłek był bardzo obolały ale podobało mi się to.
Wstałam poprosiłam, aby zacisnął mi ręce na szyi. uwielbiam to. Zrobił to z przyjemnością. Jednocześnie użył paralizatora a chwilkę później gazu łzawiącego. Związał mnie. Minęła chwila zanim doszłam do siebie. Spojrzałam na niego. na twarzy miał perfidny sadystyczny uśmiech. Powiedział, że nie potrzebuje aż minuty. Byłam wściekła bo to było nie fair. Nie lubię przegrywać, a jednak…
Wyjął żel z samochodu. Włożył mi do tyłka najpierw jeden palec, potem drugi. Zaczęłam płakać ale to był dopiero początek horroru. Mimo okropnego bólu czułam się przy nim dziwnie bezpieczna, mimo iż widziałam Go pierwszy raz na oczy.
Tyłek cholernie piekł. Nie wiem jak długo to trwało. Wkładał wszystkie palce, aż w końcu udało mu się włożyć dłoń. To doświadczenie nie należało do najprzyjemniejszych. Ale to nie był koniec… Przypomniał mi, że czeka mnie jeszcze kara. A On uwielbia karać a ja na nią zasługuję. Ponieważ pomyliłam się w liczeniu włożył mi do tyłka jakiś korek. Kazał się nie ruszać i dostałam jeszcze jedno porządne lanie. Ponownie musiałam liczyć ale tym razem się nie pomyliłam.
Next…