Poznaliśmy się przez internet. Napisał mi czego ode mnie oczekuje, zapytał o moje oczekiwania i o to czego na pewno bym nie chciała. Opisałam mu wszystko ze szczegółami. Napisałam mu, że lubię czuć adrenalinę i fantazjuję o porwaniu. Nie zdradził mi swojego planu. Wyznaczył godzinę i miejsce spotkania. Zaznaczył wyraźnie, że nie toleruje spóźnień. Zawsze byłam ciekawa wrażeń. Specjalnie spóźniłam się 5 minut.
Szłam ścieżką przez park. Było już prawie ciemno. Podszedł do mnie niezauważony od tyłu (jestem pod wrażeniem jak to zrobił). Chwycił mnie mocno za ręce i szybkim ruchem założył kajdanki. Byłam w takim szoku, że zanim zdążyłam coś powiedzieć zasłonił mi usta ręką a do szyi przyłożył nóż. Dał mi wybór albo spokojnie pójdę z nim do samochodu albo krew z mojego gardła poczuję w swoich ustach. Powiedział to tak przerażającym tonem, że szłam jak w transie. Nawet nie wiem kiedy dotarliśmy do samochodu.
Założył mi opaskę na oczy, zapiął pasy i zaczął tortury psychiczne. Nic nie widziałam, nie wiedziałam jak się zachować. Naprawdę przed spotkaniem nie sądziłam, że będzie chciał mnie porwać. Położył rękę na moim udzie i rzekł “jeśli jeszcze nie wiesz co to gwałt to za chwilę się dowiesz, to Cię może zaboleć ale Ty ponoć lubisz ból”. Chciało mi się płakać. Siłą powstrzymywałam się, żeby nie pokazać mu swoich emocji. Nagle poczułam dotyk na swojej piersi. <Znałam ten przedmiot. ten nóż przyłożył mi w parku do szyi.> Zapytał “chciałabyś żebym Ci je rozciął?”. Z każdą sekundą bałam się coraz bardziej.
W końcu ruszyliśmy. Nic nie mówił. W samochodzie nastała głucha cisza. W pewnym momencie gwałtownie zahamował. Nie wiedziałam co się dzieje. Poczułam ukłucie w ramię potem zastrzyk. I znów usłyszałam jego sadystyczny uśmiech “nawet nie wiesz co Ci wstrzyknąłem”. Ręka bardzo zabolała. Nie odważyłam się odezwać. Dostałam z liścia w twarz. Zapytał czy zrozumiałam, że mam być mu posłuszna. Gdzieś w głębi serca chciałam powiedzieć tak, ale powiedziałam nie.
Zdjął mi opaskę . Ręce wciąż miałam skute kajdankami, pasy zapięte. Żadnych szans na ucieczkę. W jego dłoni dostrzegłam broń. Przyłożył mi ją do skroni. Wyglądał jakby chciał mnie zabić. Palec położył na spust i zapytał jeszcze raz czy będę mu posłuszna. Bez wahania odpowiedziałam, że tak.